Stało się popularne takie powiedzonko, a raczej wskazówka – don’t work hard work smart – nie pracuj ciężko, pracuj mądrze. Chociaż to angielskie smart to też takie sprytnie. Czyli ma chodzić o to, żeby nie napracować się za bardzo, a osiągnąć jak najlepsze efekty (zwłaszcza finansowe, po co inne). I ja się z tym tak nie do końca zgadzam, bo mam uczulenie na cwaniaków, którzy cieszą się, że ustawili się w uprzywilejowanej pozycji, a innych uważają za frajerów. Zostałam chyba tak wychowana, że pracę powinno się wykonywać nie sprytnie, nie w cwany sposób, ale … dobrze. Po prostu. A żeby praca była wykonana dobrze, jednak coś trzeba w nią włożyć, nie można chodzić tylko na skróty. Na pewno nie jest jednak sztuką zaharowywać się od rana do wieczora, bo to skrócona droga na cmentarz, a aż tak bardzo tam mi się nie spieszy. Podobają mi się za to ludzie, którzy są tzw. high performerami, czyli osobami które osiągają świetne efekty, jednak nie dzięki pracy na akord, a o wiele bardziej dzięki temu kim są i jacy są. Nie znalazłam niestety dobrego tłumaczenia określenia high performer na polski.
Pokusiłam się aż o zrobienie takiej tabelki, w której porównałam sobie high performera z pracoholikem (nie wiem, co mnie naszło, żeby w sobotę robić takie rzeczy, naprawdę). Pracoholik rozumiany jest najczęściej jako osoba uzależniona od pracy, ale przyjmijmy na potrzeby tej tabelki, że to po prostu ktoś, kto bardzo, bardzo dużo pracuje, abstrahując już od przyczyn takiego stanu rzeczy.
Opracowanie własne 🙂
High performer |
Pracoholik |
Zna swoją wartość – jako profesjonalisty i jako człowieka |
Ma niskie poczucie własnej wartości i szuka potwierdzenia tej wartości u innych. Bardzo często to właśnie poprzez pracę próbuje siebie docenić. |
Wtedy, kiedy trzeba pracuje na 100 %. Wartość dodana jego pracy jest bardzo duża, bo przystępując do tej pracy jest wypoczęty, naładowany dobrą energią. |
Cały czas zasuwa na 110 % swoich możliwości. Grozi mu szybki burn out, jest ciągle zmęczony i zestresowany, często choruje, wspomaga się kawą i innymi energetykami (oby tylko tym) |
Jest fachowcem w swojej dziedzinie, ma opanowany warsztat pracy i posiada merytoryczną bazę. Udokumentowane kwalifikacje rozumieją się same przez się. |
Nawet jeżeli ma kwalifikacje na papierze nie czuje się całkiem mocny w tym, co robi. Często stosuje przerost formy nad treścią. |
Stosuje pracę interwałową – pracuje intensywnie i w skupieniu, ale potem wypoczywa, ładuje akumulatory, stawia na re-kreację, pozwala przetwarzać się informacjom w głowie, pozwala, żeby pomysły same do niego przychodziły |
Pracuje cały czas |
Dba o swoje zdrowie fizyczne. Nie zaniedbuje snu, zdrowo się odżywia, nie ogląda telewizyjnej papki |
„nie ma czasu” na dostateczne zadbanie o sen, zdrowe odżywianie, aktywność fizyczną, bo przecież musi pracować! Dla relaksu ogląda seriale. |
Często łapie flow i wykorzystuje te momenty na najbardziej kreatywną pracę |
Wyznacza sobie ściśle określony czas na wykonanie jakiegoś zadania – np. od 13-stej do 15- stej muszę to zrobić |
Nigdy nie traci z oczu sedna problemu |
Widzi źdźbło nie widzi belki |
Potrafi ustalać priorytety |
Robi wszystko naraz – małe głupie rzeczy zabierają mu cenny czas i energię. Na te ważne sprawy ich już nie starcza |
Ma bogate życie poza pracą- rodzinę, przyjaciół, hobby, sport, książki, podróże |
Praktycznie nie ma życia poza pracą, ponieważ ta go całkowicie pochłania. Nawet jeżeli ma rodzinę – jest obecny w domu fizycznie, ale nie mentalnie. |
Naturalnie i przyjaźnie się uśmiecha |
Ma spięte ciało, uśmiech nawet jeżeli jest na twarzy – to sztuczny |
Rozumie, że ten się nie myli, kto nic nie robi. Dlatego wie, że błaha pomyłka absolutnie nie świadczy o braku profesjonalizmu. Np. z powodu literówki raczej się uśmiechnie niż załamie. Za to nigdy nie popełni poważnego zawodowego błędu |
Jest perfekcjonistą nie tam gdzie trzeba – uważa, że nie może sobie pozwolić na najmniejszy błąd. Tak naprawdę nie jest pewien swoich umiejętności a perfekcjonizmem stara się to przykryć. Tak skupia się na wykonaniu rzeczy mniej istotnych- np. na idealnym formatowaniu tekstu, że może przeoczyć ważną sprawę. |
Ma wyniki! |
Ma pracę do zrobienia |
Cieszy się, gdy spotyka profesjonalistę na wysokim poziomie i może sobie z nim porozmawiać jak równy z równym. A jeżeli spotyka kogoś bardziej doświadczonego od siebie – cieszy się, że może się czegoś nauczyć. |
Boi się, że zostanie zdemaskowany jego brak wiedzy i doświadczenia. Nie potrafi przyznać się, że czegoś nie wie, w takich sytuacjach zmienia temat albo daje głupią odpowiedź |
Jeżeli jest pracownikiem – podejmuje merytoryczną dyskusję z szefem i mówi mu w twarz, jeżeli się z nim nie zgadza |
Boi się szefa i wykonuje jego polecenia bez słowa sprzeciwu nawet jeżeli się z nimi nie zgadza |
Cieszy się na ciekawe spotkania/ projekty/ zadania/ zlecenia |
Wszystko traktuje jak przymus: muszę zrobić to, muszę to, muszę tamto. Te zadania tak go poganiają i wyczerpują, że nie ma już miejsca na żadną radość |
Pieniądze wcale nie są głównym motywatorem do pracy, ale high performer ma wysokie stawki za swoją pracę i nie ma oporów przed ich oferowaniem. Klient wie jednak, że płaci za naprawdę wysoką jakość |
Główną motywacją do pracy są pieniądze. Niestety ilość pracy często bierze górę nad jakością |
Nie będę ukrywać, że mam za sobą okres pracoholizmu. Ale w pewnym momencie coś we mnie zastrajkowało i stwierdziłam, że to bez sensu. Że jest to bardzo destrukcyjne. O tyle dobrze, że przez ten okres wytężonej pracy jednak czegoś się nauczyłam, coś sobie poobserwowałam. I teraz naprawdę mogę powiedzieć, że po pierwsze udało mi się znacznie zwolnić, a po drugie, że coś wychodzi z tego, co robię.Czy jestem high performerką? Nie wiem, chyba nie spełniam wszystkich kryteriów, które sama wymieniłam. Chciałabym nią być. Jeżeli jeszcze nie teraz, to kiedyś.
Tak sobie myślę, że młodzi ludzie bardzo często udają, że są wysokiej klasy specjalistami. Za wszelką cenę chcą sprawiać takie właśnie wrażenie. I po co to. Przecież w wieku 25 – 29 lat bycie naprawdę, ale tak naprawdę wysokiej klasy fachowcem jest niemożliwe. Nie da się przeskoczyć 10-15-20 lat solidnej, ciężkiej, codziennej pracy. I naprawdę najbardziej tęga mina tu nie pomoże, bo ktoś bardziej doświadczony i tak w mig rozpozna dyletanta. Dobrze i celnie zadane pytanie – no cóż – wprawia taką młodą osóbkę w lekkie zakłopotanie 😉 Piszę to, bo sama kiedyś dałam się nabrać, myślałam, że ja muszę być taka high professional. I również zdarzyło mi się, że ktoś mnie zdemaskował 😉 Zrobiłam sobie tym udawaniem dużą krzywdę, bo pod skórą czułam, że oszukuję – zarówno klientów, jak i siebie. Z drugiej strony – no takie są realia zawodowego świata – prawie wszyscy udają 😦 Ehhh, cieszę się, że jestem już trochę starsza i przejrzałam na oczy 🙂