
Pamiętacie grę Tetris? Z Tetrisem jest trochę jak z nauką rosyjskiego w podstawówce 😉 Od razu człowiek się zdradza, ile ma lat ;-))))))
No to tym, którzy nie załapali się na rosyjski w podstawówce, już wyjaśniam 🙂
Tetris to była kultowa gra komputerowa, graficznie banalna i pewnie dzisiejsi gracze uznaliby ją za szczyt prymitywizmu. Jednak albo w tej prostocie właśnie tkwiła jej genialność, albo może działało to wtedy na zasadzie: jak się nie ma, co się lubi, to się lubi co się ma 😉
Tetris polegał na tym, że z góry spadały różne figury geometryczne, złożone z kwadratów i trzeba było szybko obrócić tę figurę w ten sposób, aby wpasowała się kształtem do ułożonych już figur w dolnych rzędach. Gdy cały rząd wypełniony był już kwadracikami, to ten cały rząd znikał. Najgorsze było, gdy za szybko zbudował się „murek” do samej góry, bo wówczas był game over.
Dzięki Tetrisowi można było bardzo dużo się nauczyć. Szybkości działania i podejmowania decyzji, dopasowywania kształtów „na oko”, tego, że jeden felerny ruch powoduje, że cała gra jest przegrana…
Ale Tetris pokazał mi też, że kto się dopasuje, ten …. znika. Razem ze wszystkimi innymi, którzy też się dopasowali. Nie ma ich. Nie trzeba się nimi zajmować.
A w życiu tak przypadkiem nie jest? Ci wszyscy, którzy chcą dla nas tak dooobrze- czy nie oczekują od nas po prostu wpasowania się w społecznie pożądane role? Najpierw merytokratyczne formowanie od małego. No a potem praca, żeby grzecznie płacić podatki, a także żeby zasilać zarobionymi pieniędzmi gigantyczną gospodarczą machinę, która niestety wiecznie jest głodna, niemożliwa do nasycenia. No i jeszcze jeden obowiązek do spełnienia – posiadanie dzieci, bo ktoś musi przecież finansować ubezpieczenia społeczne w przyszłości. Dzieci absorbują oczywiście też uwagę i środki, co zazwyczaj sprawia, że ich rodzicom dość szybko wietrzeją z głowy pomysły, aby samemu zrobić coś szalonego. Trzeba być przecież odpowiedzialnym. Jeżeli ktoś odhaczy te wyznaczone zadanka – to jest w miarę OK, nie musimy się nim specjalnie zajmować, bo on/ ona nie sprawia problemów. Zauważyliście coś takiego? Że w zasadzie najwięcej uwagi jest poświęcane osobom, które właśnie poza system się wyłamują? W kontekście ostatnich wydarzeń nie sposób nie wspomnieć o osobach LGBT, bo one właśnie miały czelność poza systemowe ramki wychynąć. I jakoś tak mi się wydaje, że największym „przewinieniem” tych osób jest właśnie to, że one mogą coś naruszyć. Że wyłamie się element z systemu, który przecież tak dobrze funkcjonuje i tak mocno się trzyma. LGBT to jednak tylko przykład. Generalnie najlepiej by było, gdyby wszyscy żyli według jednego wyznaczonego modelu… Historia zna niestety bardzo niechlubne przykłady sytuacji, gdy próbowano zrównać wszystkich. Najlepiej odzwierciedlają to słowa: Gleichschaltung po niemiecku i urawniłowka po rosyjsku. To tylko tak ku przestrodze …
Ale wracając do współczesności – kto w ogóle się interesuje, czy osoby żyjące według jednego słusznego modelu są szczęśliwe? Czy chociaż jeden raz jakiś Urząd Skarbowy w Polsce podziękował komuś, że przez 20-30 lat sumiennie płaci podatki? Niestety oni mają tylko kij, o marchewce nie słyszeli. A szkoda. Czy ktoś docenia, że codzienne życie w najwłaściwszym schemacie, czyli praca, dzieci i dom bardzo często oznacza po prostu ciężką harówkę? Czy poświęca się w ogóle uwagę tym ludziom, dzięki którym ten cały „najwłaściwszy” system funkcjonuje i może funkcjonować dalej?
Dopasowałaś/ dopasowałeś się? OK, zajmijmy się tymi, co jeszcze dopasowani nie są. Aż zrozumieją, że dopasowanie będzie dla nich najlepsze …
Jeżeli ktoś nigdy nie grał w Tetris, polecam odnalezienie tej gry w jakiejś aplikacji i spróbowanie. W Tetris dopasowanie jest sukcesem. A w życiu? Odpowiedź zostawiam każdemu na dobranoc 🙂